„Hej!”. „Jesteś?”. „Jest sprawa”. „Co słychać?”. „Mam pytanie”. „Pomożesz?”. Czy Was też tak zaczepiają na czacie, właśnie tak zaczynając rozmowę bez pisania więcej, póki nie odpowiecie? A ilu z Was tak robi?
To nie jest wpis o kulturze osobistej, netykiecie i takich tam bzdurach, na które w internecie nikt nie zwraca uwagi. To wpis o konkretach i o braku czasu. Bo konkrety to jedna z rzeczy, które lubię najbardziej, obok naleśników i truskawek, a brak czasu… cóż, nie znam takiego, kto na to nie cierpi.
Facebook ssie
Z fejsbukowego czata, zwanego Messengerem (choć z wysyłaniem wiadomości ma on mało wspólnego) korzysta pewnie każdy, kto ma profil na Fejsie. Bo wygodnie, nie trzeba nikogo szukać, wszyscy znajomi już tam są. Są też tacy, którzy są tam cały czas, bo np. taką mają pracę albo po prostu tak to lubią. Nie oceniam. Ja do tej grupy nie należę. Facebook staje się serwisem, który coraz bardziej chce za mnie myśleć, który ogranicza mi dostęp do moich znajomych i który coraz więcej robi w kierunku doładowywania konta Marka Z. I spoko, niech sobie tak robi – jego serwis, może tam robić co chce. Ale robi jeszcze jedno – coraz bardziej męczy i niestety zamula. Mój komputer działa wolniej, gdy w zakładce przeglądarki otwarty jest Fejs. Fejs, na którym przewijają mi się ciągle te same wpisy i obrazki, bo ktoś ze znajomych znów je skomentował. Dla mnie Fejs staje się trochę telewizją – wciąż te same reklamy, więc włączam coraz rzadziej.
Z tego też powodu coraz rzadziej zaglądam do Messengera, a skutek tego jest taki, że pracując przy komputerze, wiadomości odczytuję z opóźnieniem. Często sporym. Powiadomienia w telefonie ograniczyłam do minimum, ale jeśli je sprawdzam w telefonie, to znaczy, że jestem w biegu i nie mam czasu na pogawędkę. Poza tym ja naprawdę lubię konkrety, a mam wrażenie, że czat nie każdemu do tego służy, choć może.

Czat zamiast maila
Czat jest tak wygodny, że są osoby, którym zastąpił całkowicie maila. Bo tu można szybciej dostać odpowiedź, bo może być krótko i od razu. Przy okazji spotkań w ramach „Linku do przyszłości” z zadziwieniem odkryłam, że dziś młodzież rzadko korzysta z maila, właśnie dlatego, że są czaty. Skrzynkę zakładają tylko po to, żeby założyć konta w serwisach społecznościowych.
Trochę inaczej jest w świecie dorosłych, gdzie na mailu się właściwie pracuje. Ja pracuję prawie wyłącznie na mailu, który służy mi do przyjmowania zleceń, wysyłania ich i przekazywania faktur. Dlatego powiadomienia z maila mam włączone zawsze, bo moja skrzynka to moje biuro. I faktycznie to właśnie na maila przychodzą ważniejsze wiadomości, właśnie tu ustalane są szczegóły współpracy itp.
Jesteś?
Czat chyba jest po to, żeby zadać krótkie pytanie albo ustalić, gdzie i kiedy się z kimś umawiamy. Zamiast SMS-a (wiesz, co znaczy ten skrót?), za którego musielibyśmy płacić. (A propos, wysyłacie jeszcze SMS-y? Do kogo oprócz mamy?) A gdy odzywa się do mnie ktoś na czacie z „Jesteś?”, może to oznaczać, że:
1) nie chce mu się napisać więcej,
2) ma jakąś niepilną sprawę, bo gdyby była pilna, to dzwoniłby do mnie albo na numer 112,
3) nie przyjdzie mu do głowy, że mogę nie siedzieć na Fejsie i nie mieć czasu na rozmowę.
I ja na takie „Jesteś?” rzadko odpowiadam od razu. Nie ze złośliwości, tylko dlatego, że nie mam pojęcia, o co może chodzić. Może jest to sprawa, która wymaga dłuższej rozmowy, a ja na taką rzadko mam czas. Chodzi o to, żeby tego czasu oszczędzić i sobie, i innym. Zasada właściwie podobna jak przy pisaniu maili tak, żeby szybko dostać odpowiedź.
Czat ludzi rozleniwił. Kiedy można było się komunikować tylko SMS-ami, za które trzeba było płacić, nikt nikomu nie wysyłał SMS-a o treści „Jesteś?”. Od razu szedł konkret, a konkret jest trudniejszy, bo nad nim trzeba chwilę pomyśleć.
Konkret w pierwszym zdaniu
Dlatego żeby ułatwić sobie i mnie sprawę, na czacie w pierwszym zdaniu napisz od razu, o co chodzi. Może się okazać, że mogę Ci odpowiedzieć jednym zdaniem czy słowem i sprawa załatwiona. Na przykład:
Hej! Mojej mamie okociła się kotka i zastanawiamy się, czy oddać wszystkie kocięta do adopcji, czy jedno zostawić przy matce. Jak myślisz, co będzie lepsze?
Albo:
Piszę tekst na bloga i mam takie zdanie: Stara ale jara. Ma być przecinek czy nie?
Straszna choroba
Jest jeszcze jedna czatowa choroba – enterofilia (nazwana przez tego trola internetowego Krzysztofa, co mi kiedyś hostował blog). Dopada tych, co używają Entera zamiast co trzeciej spacji. Ta choroba jest bardziej bolesna nie dla chorego, tylko dla jego rozmówcy, który czytając 2 zdania, dostaje 10 powiadomień. Nie tak, przyjaciele. Czat to nie SMS czy Twitter – nie ma ograniczenia liczby znaków w jednej wiadomości, więc śmiało napiszcie całe zdanie, zanim wciśniecie ten biedny, zmęczony Enter. Dajcie mu żyć.

Zamiast Messengera – Telegram
I na koniec zamiast fejsowego Messengera polecam Wam znacznie przyjaźniejszy Telegram. Ma on tę przewagę, że wiadomości w czacie są szyfrowane, aplikacja jest dostępna na wszystkie platformy i na desktopa, jest szybka, otwarta i za darmo.
Na Telegramie Twoje wiadomości czyta tylko ten, z kim rozmawiasz, a nie Mark Z. i żeby nawiązać kontakt wystarczy, że wpiszesz numer telefonu znajomego. Używam od kilku miesięcy i bardzo sobie chwalę. Wam też polecam. I Telegram, i konkrety.
A jak to jest u Was? Do czego używacie czata, maila i SMS-a? I czy Was też irytuje „Jesteś?”?