21 listopada 2012

testa
Czytelnicy listy piszą, a ja odpowiadam. Coraz rzadziej proszą o nagie zdjęcia – starość nie radość – a coraz częściej o porady językowe. Publiczność wymaga, więc podnoszę tę rekawicę i niosę kaganiec oświaty. Z serii babole językowe przedstawiam dziś: „naprawdę”.

Teraz już wszystko jest jasne. Żadnych tajemnic, żadnej klątwy afroamerykańskiej perły, żadnej skrzyni umarlaka. Okłamali nas.

Dlaczego niektórzy upierają się przy *na prawdę, nie wiedzą nawet najstarsi Indianie. Nasi śledczy wykazali, że możliwe są dwie teorie: 1) automatycznie i bezmyślnie po klawiszu z literą A wciskają spację, bo na tę samą literę kończy się ich ulubione i najbardziej pospolite polskie słowo: k***a; 2) dzielą wszystko, co tylko da się podzielić, bo krótsze słowa łatwiej jest przeczytać. Dlatego piszą również: *ja błonka, *pod ręcznik, *nad miar, *pod stęp, *w oda, *kat a strofa, *na leśnik, *nie moc, *ku rak itp. Niezależnie od przyczyny, trzeba zapamiętać, że zazwyczaj jest to błąd. Wiel błąd. Mówię zazwyczaj, bo czasami nawet „na prawdę” jest prawidłowe, ale tylko wtedy, gdy odpowiada na pytanie „Na co?”, np.
- Na co liczysz? - Na prawdę.
albo:
- Na co czekasz? - Na prawdę.
lub też:
- Na co cię nie stać? - Na prawdę.
We wszystkich innych przypadkach „naprawdę” piszemy łącznie: Skojarzyć sobie „naprawdę” można z tym, że – jak widać – i po angielsku (a jest to dziś język znany przecież każdemu polskiemu niemowlęciu) jest to jedno słowo. Ten jakże lubiany, popularny i uniwersalny wyraz znajdzie zastosowanie w każdej niemal rozmowie: Ponieważ do niektórych nie przemawia powyższa popkultura (bo rzadko chodzą do kina, nie mają telewizora, a w komputerze czytają tylko linijki kodu) ani relacje damsko-męskie (bo rzadko z takowymi mają do czynienia), dla łatwiejszego zapamiętania oto głęboka myśl filozoficzna, z którą na pewno wszyscy się zidentyfikują. Można ją sobie wydrukować i przymocować do często patrzonego miejsca, np. naprzeciwko muszli klozetowej, bo w WC – jak wszyscy wiemy – fajnie się siedzi, wyjątkowo dobrze się czyta, mózg działa na przyspieszonych obrotach i często właśnie tu wpadamy na najlepsze pomysły.

Porada językowa dnia: Nie nadużywaj spacji kiedy naprawdę nie trzeba.
  • Ewa Wasilewska

    nie przystoi chyba osobie, umieszczającej tego typu „porady” robić tak haniebnych błędów jak chociażby ten: ” Można ją sobie wydrukować i przymocować do często patrzonego miejsca” – od kiedy w języku polskim istnieje „często patrzone miejsce”? :) proszę to potraktować jako uśmiech, w żadnym razie prztyczek w nos ;)

    • Ewuniu, jak się zna zasady to można sobie nimi żonglować pod sam sufit. Niniejszym to właśnie tu czynię. Zabawa ma być. Językiem też. :)

      • Ewa Wasilewska

        Wittamino, a na jakiej zasadzie dokonujemy zatem podziału na tych, którym błędy popełniać wolno oraz tych, którym jest to – jak mniemam z Twego bloga – zabronione? :) Kłaniam się w pas, nie rozumiejąc zupełnie, gdzie tu to to żonglowanie zasadami, gdy mowa jest jednakowoż o konkretnych błędach :)

        • Nie dzielę ludzi według jakichkolwiek kryteriów, nikomu nic nie zabraniam. Byle znali zasady, a co z nimi zrobią to już ich sprawa. :)

          • Ewa Wasilewska

            ale jednocześnie ganisz za błędy, kiedy sama je popełniasz ;)

  • Loco Muerte

    Jak znam życie i ludzką wyobraźnię, to „…do często patrzonego miejsca”, znaczy tyle, co: „..do często wgapianego miejsca”. Jest to typowo samcza nowomowa, zrozumiała także przez geeków i nerdów, którzy w znakomitej większości są osobnikami płci przebrzydłej. Ten zwrot zatem z grubsza oznacza, że należy sobie nakleić wydruk na ekran monitora, laptopa, tabletu itp.. I wtedy naprawdę może się coś zmienić. Natomiast w przypadku osobników trwale znormalizowanych przez procesy myślowe, tak własne jak i cudze, będzie to oznaczać naklejenie wspomnianego już wydruku na blondynce, metr osiemdziesiąt, ubranej w skąpe i błyszczące wdzianko. Kartkę z wydrukiem można umieścić w trzech strategicznych punktach, w tym tylko jeden z nich znajduje się z tyłu. W ekstremalnym przypadku, gdy osobnik stosuje Procto-hemolan, faktycznie można zawiesić wydruk w WC.

    • Ewa Wasilewska

      zupełnie nie rozumiem.

  • To ja poproszę o zdemętnienie, czy jak tam się to pisało, pogłoski o tym, że jak było daleko to szedłem a jak było blisko to szłem, bo krótsze. Bo niby jak… ja szłem, Ty szłeś a on szł?? szłał?

    • Jest właśnie tak jak mówisz: daleko szedłem, blisko szłem. On daleko szedł, blisko szł. Bardzo dobrze. Siadaj, piątka.

  • Ryszard Krężel

    może to by było śmieszne żeby nie było tragiczne. Jak dobrze by poszukał to to by trochę rozpaczy znalazł może tam przy muszli

  • Monika

    Kaganiec oświaty? Czy to świadoma żonglerka zasadami, czy też miał być kaganek oświaty?

    • Świadoma. Tu wszystko jest świadome. :)

  • Beata

    Naprawdę, naprawdę – razem, na pewno, na pewno – oddzielnie.