To jest blog o języku, ale też o zdrowym rozsądku, czyli o myśleniu, także pozytywnym. Minister zdrowia i opieki społecznej poleca: nie stwierdzono normy na dzienne zapotrzebowanie na wittaminę. Można zatem spożywać bez ograniczeń.
Od dziś mam hejtera. Nareszcie! Nawet dwóch podobno, ale ten drugi chyba tylko udaje hejterstwo dla lansu. Mówią, że jak już w Twoim życiu pojawi się hejter, to znaczy, że jesteś prawdziwym internetowym celebrytą. Ten dzień wreszcie nadszedł! Zaczynam treningi do tańca na lodzie.
Na Blog Forum (cholera, miałam już do tego nie wracać) dyskutowano m.in. o tym, jak walczyć z hejtem. A ja się zastanawiam: po co? Poza tym walka to takie mocne słowo. Czy kasowanie wulgarnych czy obraźliwych komentarzy jest już walką? Chyba nie, bo to zwykłe sprzątanie. Jak mi imprezowy gość obrzyga podłogę w kuchni, to też posprzątam. Nie ma co płakać nad rozlanym półprzetrawionym bigosem.
Ale nie o tym miałam. Hejter to tak naprawdę mój przyjaciel. Wzbudza emocje, generuje ruch, bo sam wraca, żeby sprawdzić, jakie spustoszenie poczynił, a moje słupki stale rosną. A zabawa, którą mi dostarcza swoimi często pomysłowymi tekstami, jest bezcenna! Przecież jeśli ten człowiek poświęca to, co ma najcenniejsze – swój wolny czas, a tego wszystkim nam brakuje – tylko na to, by wylać na mnie pomyje, to znaczy, że jestem w jego życiu ważna! Że myśli o mnie. Że czuje, że musi mi coś istotnego powiedzieć. Że chce być blisko mnie. To nic, że anonimowo. Niejeden nieśmiały mężczyzna wysyła niepodpisane liściki do niewiasty, co wpadła mu w oko. To przecież działa tak samo.
Co do samej treści hejterskich komentarzy, to nawet nie ma nad czym dywagować, bo taki hejter po prostu nie wie, co gada. Zna mnie? Moją matkę? Wie, co i gdzie sobie wkładam? Nic z tego. Ale zgodnie z zasadą „Nie znam się, więc się wypowiem” nie przeszkadza mu to na te tematy produkować fikcję literacką. Toż to wyborna literatura za zupełny gratis!
Internetowy gwiazdor Cezik (którego serdecznie pozdrawiam, gdyż żaden kebap – tak jest, przez P! – nie smakuje tak jak ten w jego towarzystwie) na swoich koncertach wykonuje piosenkę o nienawiści, której tekst to w całości hejterskie komentarze, jakie znalazł pod swoimi filmikami na YouTube. I nie jest to bynajmniej protest-song. To piosenka optymistyczna, żartobliwa, wesoła z akcentami humorystycznymi! Publiczność zrywa boki, rogale ma na pyszczkach, zabawa jak w remizie. Utwór nie zaistniał jeszcze w sieci, bo – jak twierdzi sam autor – boi się, że ludziom się tak spodoba, że będą razem z nim śpiewać „Co to za pedał, co to za biedak, znowu się sprzedał...”. Aż nóżka sama się rwie do oberka.
Aktualizacja z 30 czerwca 2013: Cezik jednak nagrał teledysk do piosenki "Co to za pedał". Prawda, że przyjemna nuta?
W realu hejt też występuje, choć rzadziej i mniej. Najczęściej za kierownicą. Ale i na to jest sposób. Gdy pewnego słonecznego popołudnia (Kiedy to było?! Słońce, daj żyć!) niezbyt dobrze wychowany pan wepchnął się przede mnie z sąsiedniego pasa, a potem spotkaliśmy się obok siebie na najbliższych światłach, mogłam otworzyć okno, uruchomić środkowy palec i mu nabluzgać. Ale po co? Zadziałało za to coś innego. Też palec, ale wskazujący i towarzysząca mu z uśmiechem pocztówka dźwiękowa o treści „Nu nu nu!”. Pan się również uśmiechnął i wraz z zielonym światłem odjechaliśmy razem w kierunku zachodzącego słońca.
Podsumowując, dobry hejt nie jest zły. A ode mnie każdy hejter dostanie buziaka w odwdzięce za świetny kątęt, bo – jak wiemy – kątęt is key!
Tak mi podpowiada zdrowy rozsądek, ale ja tam się nie znam.
Leave a message… no to leave-am czy jakoś tak podoba sie mnie to ale jak zdobyć własnego hejtera mnie by sie przydał bo mam depresje nikt nie czyta tego co pisze :( wiem, wiem mam problemy z ortografią i interpunkcją, ale nikt nie jest doskonały. Ja przynajmniej wiem, że urodziłem sie idiotą i kretynem umrę :) Ale było by mi miło jakbym miał własnego hejtera :) Bardzo mnie człowieczkowi.pl podoba sie zdjęcie z bronią :) pozdrawiam serdecznie. Heh widze że znów wzniosłem sie na wyżyny moejgo iq ale to nie jest trudne jak ktoś ma 2 szare komórki napędzane bateriami
Kocham hejterów. To w zasadzie moja druga rodzina. Jak za gówniarskich czasów prowadziło fancluby i pisało blogi o takich zespołach jak Blog 27 czy Tokio Hotel, to trzeba było do tego przywyknąć. Takiej rozrywki nie dostarczał mi nawet kochany Tadeusz Drozda w „Śmiechu Warte”. I cytując ciebie – dobry hejt nie jest zły. :)
I widzę że masz stałą myśl na zakończenie każdego posta. Jestem za. :)
Też mam problemy z ortografią i interpunkcją ale jak na razie hejtera jeszcze nie dorobiłem ..na razie .
Ale dopiero zaczynam blogowanie więc jeszcze wiele przedmną ;)
Pingback: Nie musimy się zgadzać | wittamina - najzdrowszy rozsądek()