3 czerwca 2013

Celebryci w Polsce nie rozumieją social media. Dla nich Facebook czy Twitter to po prostu przedłużenie telewizora, więc traktują te kanały w taki sam sposób - stają za mównicą i nadają. Nie czekają na odpowiedź, nie reagują na pytania, nastawiają się wyłącznie na komunikację "ja do Was". Nie tak, nie tak, nie tak.

Mównic moc

Tylko że media socjalne (jak to je ładnie nazywa Paweł) to nie ambona i tłum publiczności, to tłum ambon. Każdy ma swoją. I właśnie dlatego te serwisy nazywają się społecznościowe, bo tu tworzy się społeczność, bo tu każdy ma głos. A taki celebryta, który wejdzie na swoją ambonę, pokrzyczy i zejdzie to figa a nie członek społeczności. Celebryci nie radzą sobie z tym, że tu też mogą coś usłyszeć, nie zawsze miłego niestety. Kuba Wojewódzki zdobył rekordową liczbę fanów na FB i... skasował profil. Bo mu ludzie chlew robią. Przepraszamy najmocniej, ale tak to jest w tłumie. Założył konto na Twitterze i obserwuje... 0 (słownie: zero) osób. Bo po co? On nie chce nikogo słuchać. Ale może to taka osobowość - w jego programie gość też zdoła się wypowiedzieć tylko wtedy, gdy Kuba akurat bierze wdech.

Oprócz twarzy - treść

Media społecznościowe weryfikują celebrytę. Może się okazać, że on wcale nie ma za wiele ciekawego do powiedzenia. Internet to nie telewizja, gdzie by sprzedać reklamę czy program w przerwie między reklamami wystarczy znana twarz. Tu jeszcze trzeba produkować jakiś kontent - obojętnie czy będą to złote myśli, śmieszne teksty czy zdjęcia własnych głupich min - wzorem do naśladowania jest tu Maciej Stuhr i jego profil na Facebooku. Coś tu jednak trzeba zaprezentować, bo lajki nie wezmą się znikąd. Świetnie ten kontrast w sposobie działania tych różnych ekosystemów zilustrowało przejście Szymona Majewskiego z telewizji na YouTube. Szybko okazało się, że ten sam materiał, który na tvn sprzedawał reklamy, nie sprawdza się wśród internautów. Nagle nie śmieszy? Pewnie nie, pewnie jego poziom pozostał bez zmian, ale dopiero w internecie odbiorcy mogli to wyraźnie i masowo powiedzieć. Dopiero tu każdy głos dotarł do nadawcy. Szymon szybko to zrozumiał na szczęście i nagrał filmik, w którym trochę opowiedział o sobie i o tym, co robi, a internety mu przyklasnęły, bo wreszcie zobaczyliśmy kawałek prawdziwego Szymona, a nie pajaca, którego gra na szklanym ekranie.

Tu i teraz

Szczególnie Twitter to medium, które umożliwia i promuje tę bliskość i równość wszystkich użytkowników. Wszystko dzieje się tu szybko, na żywo, na bieżąco. Jest znacznie łatwiej dostępny i funkcjonalny na smartfonie niż Facebook (czemu to się tak długo ładuje i gdzie ten cholerny przycisk Unfollow post w aplikacji mobilnej?!), więc tweetować może każdy zewsząd. Dlatego łatwo jest tu odpowiedzieć celebrycie, wspomnieć go w swoim tweecie, a nawet nawiązać dłuższą rozmowę. Twitter łączy. I są oczywiście tego świetne przykłady, nawet wśród znanych twarzy, dzięki którym faktycznie czuć to, że dystans między światem szarego człowieka a pani/pana z telewizji się skraca. To wspaniale, że Zbigniew Hołdys wpada na tweetupy, że z Agnieszką Pomaską można zjeść obiad w barze mlecznym, że gwiazdor YouTube podaje dalej tweety swoich fanów (czyli nas): Bo właśnie gwiazdy internetu takie jak @DaymDrops, które tutaj zbudowały swoje marki, lepiej znają mechanizmy sieci i wiedzą, jak się w tym świecie poruszać. Celebryta z internetu zawsze znajdzie czas dla swoich psychofanów.

Znajduję czas dla Karola. (fot. @6GhosT9)

Dlatego celebryto, jeśli wchodzisz między wrony, a taki Twitter to w końcu serwis dla ptaków, kracz nie do nich, tylko z nimi. Z nami.

6 komentarzy to “Polscy celebryci nie potrafią social media”

  1. locomuerte

    Typowe zachowanie dla ludzi, którzy lubią otaczać się pochlebcami ze wszech stron :)) I gdy okazuje się, że świat nie jest taki cudowny jak sądziliśmy, ludzie tak mili jakbyśmy chcieli, nadchodzi łarmagiedion. I wycofanie ;))

    • wittamina

      sjp.pl to nie jest wyrocznia. :) Wyrocznią jest PWN.

      Znam ten przymiotnik. Nie zauważyłaś/-eś (nie wiem, kim jesteś), że bawię się językiem? Język jest jak każda gra – jak się zna zasady, można się bawić. Jeśli je naginam, to zawsze świadomie.

      Tak czy inaczej, brawa za czujność i wrażliwość językową! :)

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.