9 marca 2014

Taki mamy klimat, że zima trwa pół roku. Poradzić sobie z nią można na dwa sposoby - narzekać, czego nie polecam, albo wyjechać na urlop do ciepłych krajów, co polecam.

Kiedy?

Najlepsza pora na lato w zimie to gdzieś od drugiej połowy stycznia do pierwszej połowy marca. Listopad i grudzień to jeszcze trochę za wcześnie, bo nie zdążyliśmy się zimą zmęczyć, poza tym czas nam mija, bo czekamy na święta, no i liczymy kasę. Pierwsza połowa stycznia to nasłuchiwanie wiatru w pustym portfelu i odpoczynek po świątecznym odpoczynku przy stole. Ale chwilę potem jest już w sam raz.

Gdzie?

Ogranicza nas w zasadzie tylko budżet i globus. Dla gotowych na wszystko - Australia, Daleki Wschód lub południe Afryki, trochę bliżej są Indie, a z opcji nie najdroższych i nie najdalszych idealne są Wyspy Kanaryjskie. Tam właśnie my byli.

Jak?

Jeśli tak jak ja oceniasz zimno, śnieg i sporty ekstremalne na 0/10, a ciepło, piasek i plażowanie na 10/10, spodoba Ci się all inclusive. O jego niewątpliwych zaletach pisała już jedzonelka, a w skrócie polega on na tym, że wszystko Ci podadzą, posprzątają, a Ty po prostu bądź. Bądź na słońcu. To lubię.

O czym pamiętać?

1. Krem z silnym filtrem. Jako córka młynarza o cerze w kolorze ffffff #pozdrodlakumatych stosuję tylko najmocniejsze filtry, czyli 50. Zimą nie jest łatwo taki kupić, bo przecież to nie pora na plażowanko - powie pani w drogerii. Znajdziesz go za to w aptece. #protip 2. Leki. Jakieś podstawowe trzeba wziąć ze sobą na bank: przeciwbólowe, przeciwbiegunkowe, przeciwgorączkowe, bo nigdy nic nie wiadomo. 3. Książka, najlepiej w wersji Kindle. Moja tradycja wczasowa to czytanie Harry'ego Pottera od deski do deski podczas opalania. Właśnie czytam po raz trzeci. Żeby nie wieźć kilograma papieru, zabrałam Kindle'a, którego przyniósł mi mikołaj. Sprawdził się na medal, a na miejscu się okazało, że jakieś 70% pozostałych wczasowiczów również czytało swoje kundle. Za to nie było wśród nich Polaków. Hmm...

Co robić?

To ważne pytanie, bo nie każdy potrafi odpoczywać. Ja lubię się relaksować na plaży (lub przy basenie), czytać książkę, grać w gry - planszówki to super sprawa, choć akurat na tych wakacjach towarzyszyło nam też Candy Crush, ale pod koniec urlopu odcięłam tę pępowinę zła i odinstalowałam to szatańskie dzieło. Mam na imię Arlena i jestem czysta od 5 dni. Najlepiej robić to, co się lubi - po to przecież są wakacje.

Jak było?

Było doskonale, właśnie tak jak być powinno, ale żeby nie przedłużać, po prostu pokażę Wam zdjęcia. To one: A Wy gdzie jeździcie na wakacje zimą? Może mi coś polecicie na kolejny zimowy urlop? Tylko poważne oferty. #czekamnainfo
  • Niestety nie miałam jeszcze okazji być na wakacjach zimą, więc raczej nie mam czego polecić… Chociaż podejrzewam, że Chorwacja jest równie urokliwa zimą jak i latem ;) Świetne zdjęcia, aż chce się wyjechać chociaż na kilka dni (i najlepiej nie wracać póki u nas nie będzie naprawdę ciepło).

  • Ola

    Super fotki :-) Rozumiem Cię doskonale. Ja co prawda uznaję zimę ale tylko tydzień na nartach, poza tym zimo precz. I też staram się uciekać. W tym roku podobnie jak w zeszłym – Egipt. Trochę cieplej niż na Kanarach, ale mniej do zobaczenia – zwłaszcza w obecnych czasach. W każdym razie my to traktujemy jako tygodniowy reset, oczywiście w opcji All :-) Jemy, plażujemy, jemy, basenujemy, jemy, odpoczywamy, czytamy, śpimy. O dziwo, mimo że mam cerę podobną do Twojej – bez kremu nie podchodź – 20 czy 30 spokojnie wystarczy o tej porze roku. Nie działa co prawda na alergię na słońce, ale dla ciepełka jestem w stanie przeżyć wszystko :-) Teraz mamy ładną pogodę więc nie będzie Wam bardzo trudno wrócić do rzeczywistości :-)

  • Jedzonelka

    Tak było #yeswas. Dodam od siebie, że Arlena super fotograf!

  • Kiwdziu

    Jestem totalnie ciepłolubny, więc zimą uciekam do ciepła, niestety, tylko tego bijącego z kaloryfera. Jak kiedyś będę sławny i bogaty (hehehehe!), to sobie na takowe wakacje wylecę. Swoją drogą, przypomniało mi się, jak moja matka postanowiła zrobić sobie dwa tygodnie wakacji w Egipcie… latem! I wyjechała tam w lipcu. Wszyscy mówiliśmy jej że to samobójstwo, bo wtedy tam najmniej będzie miała 30 stopni w cieniu i że się usmaży z gorąca. Koniec końców, gdy ona wyjechała to w Polsce było 35 stopni, a ona grzała się raptem w 20…

  • Kiwdziu

    PS. Maja i Orzech wyglądają na zdjęciach bardzo pociesznie.

  • Teneryfa… moje miejsce na Ziemi…

    Mogłabym tam ciągle i bez przerwy :)

  • lconer

    Ja osobiscie polecam Majorke, sprawdzona w zeszlym roku :)
    Plazowanie/basenowanie przez 7 dni to nie dla mnie i mojej dziewczyny dlatego kanary odpadaja.
    Majorka za to wieksza, gory (jazda po gorski serpentynach niezapomiana), jaskinie wiec jest co pozwiedzac :) a conowo nie jest drozej, a czasem i taniej, przynajmniej w UK, a nie wiem jak w PL.

    Generalnie bardzo polecam :)

  • Pingback: Szaro, buro i ponuro, czyli zimowe lifehacki | wittamina - najzdrowszy rozsądek()