8 lipca 2014

Jedni mówią, że Google to on; inni, że ono; a jeszcze inni, że one. Jak to jest - to rodzaj męski, nijaki czy liczba mnoga? Czytam sporo tekstów technologicznych i widzę, że różni autorzy traktują słowo "Google" inaczej. Co więcej, nawet w ramach jednego tekstu jednego autora zdarza się, że Google raz jest chłopakiem, a raz nijakiem. Przykłady chłopaka to:
Apple ma Health Kit, a Google nie może być gorszy. Google odwalił kawał dobrej roboty.
A przykłady nijaka to:
Google w czasie prezentacji było dumne, że... Google pomyślało także o...
Jeszcze inni czasem mówią o Google jak o liczbie mnogiej. "Te Google", czyli one. Skąd te różnice?

Ten Google

Wydaje się, że rodzaj męski jest najlogiczniejszy, bo często przyjmujemy rodzaj nowego słowa ze względu na jego wymowę. /gugl/ to wymowa najbardziej zbliżona do angielskiego oryginału (i tę polecam!). Kończy się na spółgłoskę, więc powinniśmy traktować ten wyraz jak rodzaj męski, szczególnie po uproszczeniu trudnej zbitki /gl/ na /giel/ (wtedy zamiast /gugl/ mówimy /gugiel/), co jest rodzajem męskim tak samo jak "węgiel" czy "magiel".

To Google

Możemy też potraktować Google jako obcojęzyczne dziwactwo językowe i tym samym wyraz nieodmienny, jak "muzeum" czy "scrabble". Takie twory najczęściej są rodzaju nijakiego, czyli "to Google" jest podobnie uzasadnione jak "to muzeum". Przeciw temu wariantowi przemawia to, że dziwactwa mają to do siebie, że jest ich niewiele, a użytkownicy języka rzadko chcą tworzyć nowe wyjątki, bo przecież łatwiej jest równać do większości.

Te Google

Jeśli czytamy Google jako /gugle/, czyli podobnie jak polskie "gogle", wtedy uzasadnione jest traktowanie tego słowa jako liczbę mnogą, która nie ma liczby pojedynczej (plurale tantum) - jak "spodnie", "drzwi" czy "nożyczki". Ja sama czasem też tak mówię, ale nie w odniesieniu do nazwy firmy, tylko wyszukiwarki - może dlatego, że chodzi mi w domyśle o wyniki wyszukiwania, a "wyniki" to też liczba mnoga. Na przykład:
Znajdę to w guglach. Co na ten temat mówią gugle?
To jednak tylko forma potoczna, dopuszczalna potocznie, zwykle w mowie, ale już nie w piśmie.

To jak ma być?

Najbardziej oficjalnie powiemy "firma Google" lub "wyszukiwarka Google", w zależności od tego, co mamy na myśli, ale to niezbyt wygodne i zgrabne rozwiązanie. Językoznawcy sugerują, że najlepiej jednak się sprawdzi rodzaj męski z odmianą:
M. kto? co? Google D. kogo? czego? Google'a C. komu? czemu? Google'owi B. kogo? co? Google N. kim? czym? Google'em Ms. o kim? o czym? o Google'u W. Google!
A w kontekście użyjemy go jak faceta, czyli:
Google ogłosił, że... Google kupił... Google zaplanował...

Apple jak Google

Podobnie zresztą jest z "Apple", zakończonym w wymowie na tę samą spółgłoskę, co "Google". Słowo "Apple" traktowane jest czasem jako rodzaj męski, a czasem jako nijaki - "ten Apple" czy "to Apple"? "Apple zatrudnił" czy "Apple zatrudniło"? Wydaje mi się, że analogicznie do "Google", lepiej jest stosować rodzaj męski. Nie można jednak tego traktować jako normę czy stałą zasadę, bo ona dopiero się wykształca i czas pokaże, co się ostatecznie szeroko przyjmie, ale warto pomyśleć o tym, która z tych form ma największy sens i przynajmniej używać jej konsekwentnie. Mnie najlepszy wydaje się rodzaj męski, ale to może dlatego, że po prostu lubię facetów. I tak mi podpowiada zdrowy rozsądek.

_______________
Zdjęcie w nagłówku: brionv

  • Gosc

    Ale Apple da się przetłumaczyć jako jabłko, Google nie, więc IMO np. „Apple zrobiło coś tam”, mając na myśli, że po polsku byśmy powiedzieli „Jabłko zrobiło coś tam” etc.

    • To prawda, że akurat tę markę da się przetłumaczyć na polski i może ten czynnik zdecyduje o tym, żeby wyraz „Apple” przyjął się jako rodzaj nijaki. Ale są marki, które tłumaczymy na inne rodzaje i jakoś to nie wpływa na ich stosowanie po polsku, np. Windows to okna (l.mn.), a Caterpillar to gąsienica, a jednak oba stosujemy jako rodzaje męskie, bo kończą się na spółgłoski, jak typowy polski rzeczownik rodzaju męskiego.

      • Gosc

        Też prawda w sumie :)

        • Hubert

          Czy to samo jest ze słowem pampers czy snikers?

      • Magdalena Ewa Walędziak

        Ja spolszczam i mówię: ‚łindołsy’ ;-)

        • To też jest ciekawe, bo to dwie końcówki liczby mnogiej – angielska i polska. Dlatego też mówimy Beatlesi i jeden Beatles, choć powinien w zasadzie być jeden Beatle. :)

          • Magdalena Ewa Walędziak

            Podobnie jak Ramonesi czy ‚Rollingstołnsi’ :)
            Mam wrażenie, że my Polacy po prostu lubimy tę końcówkę – podobnie jest przecież z ‚folołersami’ czy ‚millenialsami’.
            Chyba łatwiej ją wymówić niż ‚Ramonerzy’, ‚Rollingstonerzy’, ‚folołerzy’ (na ‚millenialsów’ nie mam pomysłyu ;-), a na pewno jest dużo krótsze niż „członkowie zespołu The Beatles/The Ramones/The Rolling Stones”, „osoby obserwujące mnie na Twitterze/Youtube/FB” czy wreszcie „osoby z pokolenia z przełomu wieków” :P

    • Stanisław Olszak

      W przypadku Google na upartego można tłumaczyć — w końcu to tylko liczba googol zapisana z błędem ;)

      • Można, ale chyba nie wszyscy to robią, bo jednak nie każdy mówi „Google zrobił” w rodzaju męskim. ;)

  • A

    Gdy przypomnimy sobie powiedzenie „Wujek Google prawdę Ci powie” przestajemy mieć problem z wyborem rodzaju. :)

  • Uff a już myślałam, że mówię źle :) Zawsze używam rodzaju męskiego do Googla jakoś tak naturalnie ;)

    • Znaczy powinnaś ufać swojemu instynktowi. :)

  • Ja z kolei u ludzi niezwiązanych zawodowo z nowymi technologiami i językiem angielskim często słyszę to słowo wymawiane jako „gogle” (tak samo po polsku powiemy „gogle narciarskie”).

    Spotkałem się też z przekonaniem, że ta nazwa pochodzi właśnie od gogli, które służą do wyszukiwania… chyba się komuś z lornetką pomyliło (ona może służyć do przeszukiwania terenu). Ludzie więc szukają „w goglach” (by lepiej widzieć? Czemu nie w okularach? Drugie „o” traktuje się jako zbędne, nieme, wiele osób nie próbuje nawet odczytać go jako „u” czyli „gugle” więc zostają swojsko brzmiące „gogle”) ;-)

    P.S.
    Mnie by się tam nie chciało (szczególnie w lecie) zakładać na twarz elementu wyposażenia narciarza tylko po to by coś znaleźć ;-) Wolałbym już nie wiedzieć, nie szukać niż się pocić ;-)