1 września 2014

Nagie zdjęcia celebrytów, a zwłaszcza celebrytek, to Święty Graal internetu. Kiedyś wyciekły fotki Scarlett Johansson, Demi Lovato, Lindsay Lohan, a wczoraj Jennifer Lawrence. Wielu z Was też ma takie zdjęcia w swoich telefonach. Co robić, żeby nie wyciekły?

Znane cycki

Sam widok nagiego ciała celebrytek nie jest obecnie czymś skandalicznym. Gwiazdy chętnie biorą udział w rozbieranych sesjach do "Playboya" i innych magazynów. Jednak zdjęcia wykradzione z komórek to już inna historia, bo tu pokazują się takie jak są - bez retuszu, bez korekcji graficznej, bez cyfrowego odchudzania, makijażu i upiększania. Ot, zwykłe dziewczyny. Nic specjalnego. Jak my. Czasem zdarza się, że celebryci celowo publikują takie materiały, pozorując wyciek, które mają im podbić popularność. Mogą to być zdjęcia lub filmiki zwane sex tape (sekstaśmy), tak zrobiła choćby Kim Kardashian. Seks się sprzedaje i nic na to nie poradzimy. Dziś nie trzeba nic umieć, żeby być popularnym, wystarczy pokazać cycki.

Nieznane cycki

Nagie zdjęcia robią nie tylko celebryci, robią je zwykli ludzie. Po co? Może na pamiątkę, żeby uwiecznić swoje ciało, może po to, by wysłać je innej osobie w ramach czegoś, co się nazywa sexting, czyli wysyłanie erotycznych treści jako flirtu - SMS-ów, zdjęć lub filmików. Problem jest taki, że te treści to pliki, a pliki można łatwo rozmnożyć. Ctrl+C, Ctrl+V i już z jednego mamy dwa.

Strzał w stopę

W czasach zabójczych prędkości łącz internetowych, permanentnej inwigilacji mediów społecznościowych, monitoringu internetu i wszechobecnego podglądactwa nagie zdjęcia to proszenie się o kłopoty. I nawet jeśli nie jesteśmy celebrytami, a osoba, której wysyłamy nasz cycek, jest zaufana - to może się w każdej chwili zmienić. Związki się rozpadają, sława przychodzi niespodziewanie, złośliwość ludzka atakuje bez litości. A co raz trafiło do sieci, już z niej nie wyjdzie. Internet pamięta.

Nagość trzeba umieć pokazać

Nie mówię, by chować swoje walory przed światem. Ludzkie ciało to dzieło sztuki. Wiedzieli o tym artyści od czasów antycznych, malując i rzeźbiąc golasów od Wenus z Milo przez Dawida do kluseczek Rubensa. Dlatego jeśli masz ciało, które warto uwiecznić, albo po prostu chcesz mieć pamiątkę, zamów sesję u profesjonalisty, który stworzy akty, jakich nikt się nie powstydzi. Ja także fotografuję akty - ilustracje w tym tekście to też zdjęcia, które zrobiłam sama. To świetna pamiątka i doskonały sposób, by pokazać prawdziwe piękno ciała. Ale jest różnica między aktem a fotką Jennifer Lawrence na tle meblościanki. Z pięknem ma to niewiele wspólnego.

Co więc robić?

Nie rób sobie sam nagich zdjęć. Wcale.

Uzupełnienie - na drugi dzień

Ten tekst wywołał bardzo dużo emocji. Nieco mnie to zaskoczyło, bo dla mnie sprawa jest prosta, ale z drugiej strony emocje pojawiają się zawsze, gdy jest mowa o naszym bezpieczeństwie i bezpieczeństwie naszych danych. Celowo nie pisałam tu wczoraj o szukaniu winy w sytuacji wycieku zdjęć celebrytek, ponieważ moim zdaniem wina jest oczywista, więc z pewnością każdy sąd i każda prokuratura nie będzie mieć problemu z jej znalezieniem. Okazuje się, że nie jest to oczywiste dla wszystkich, więc dla jasności to zwerbalizuję: to jasne jak słońce, że winę za wyciek zdjęć ponosi ich złodziej, a nie fotografująca się celebrytka. Opublikowanie takich zdjęć to naruszenie całego szeregu paragrafów, nie wspominając o ludzkiej przyzwoitości. Pojawiły się głosy porównujące tę sytuację do innych kradzieży: "Jak nie chcesz, żeby ci ukradli auto, to go nie kupuj". I tu znowu - to oczywiste, że jeśli Ci to auto ukradną, to nie jest to wina Twoja, bo je kupiłeś, tylko złodzieja, bo Ci je ukradł. Dla mnie jest to krystalicznie klarowne i bardziej chyba być nie może, więc pod tym względem się z tymi głosami zgadzam. Ja poruszyłam inny problem - niestety właśnie taki, że to nie my mamy wpływ na to, czy złodziej nam coś ukradnie czy nie. O tym decyduje złodziej. Ale faktem pozostaje, że jeśli czegoś nie ma, to tego ukraść się nie da. Raczej chcę zwrócić uwagę na odpowiedzialność, o której trzeba pamiętać, gdy robimy nagie zdjęcie. Internet nie jest bezpieczny, są włamy, ataki hakerskie, podszywanie się (phishing) i wiele innych sposobów, by wykraść informacje. Przecież nawet zdjęcia trzymane w domu w sejfie można ukraść. O to właśnie mi chodzi! I dlatego zanim cokolwiek umieścimy w internecie, również w chmurze, bo chmura to też internet, trzeba się liczyć z tym, że kiedyś gdzieś ktoś może to ukraść. Taki już mamy świat, że nie wszyscy ludzie są sobie życzliwi i nie patrzą na to, czy robią innym krzywdę. Dlatego dla mnie robienie nagich zdjęć to trochę jak latanie samolotem - nie powinno się stać nic złego, ale jednak przed startem stewardessy do znudzenia instruują o zasadach zachowania w przypadku awaryjnego lądowania. Oby te instrukcje nigdy nikomu nie musiały się przydać. Ja nagich zdjęć nikomu robić nie zakazuję - nie mam takiego prawa ani nie widzę w tym sensu. Jeśli ktoś chce, niech je robi. Tylko warto wtedy pamiętać, że one może kiedyś zostaną przez kogoś użyte nie tak, jak byśmy chcieli. Mój sposób jest radykalny, ale skuteczny i nie robię ich wcale. To działa. A Wy decydujcie sami. Z głową.
  • Rewlacyjna recepta! Polecam. U mnie działa!

    Ja się wkurzyłem tydzień temu, gdy na jednej stronie z memami zobaczyłem zbiorową fotkę na której jestem. Fotka była sprzed 10 lat, w zasadzie niewiele osób by mnie na niej rozpoznało, ale bolał fakt, że fotka na 100% została „pożyczona” z mojego profilu.

    Niby szkoda niewielka, ale zawsze. Najgorsze jest, że ludziska po prostu nie kumają ustawień prywatności. Jeżeli tyczy to ich wpisów, to pół biedy.

    Dlatego Twoja recepta na bezpieczeństwo nagich fotek jest jedyną działającą. Zresztą nie tylko nagich.

  • Piotrek Gniewkowski

    Nie mogę się zgodzić z puentą, bo to wina hakerów czy byłych którzy nie mają na tyle szacunku, by zdjęcia skasować lub zachować dla siebie. Nie ofiar, które w zaufaniu je robiły, jak aktorki które bez swoich facetów spędzają całe miesiące na planach filmowych. „Niech się wstydzi ten kto widzi”.

    • Jeżeli zostawię niezamknięty samochód, a złodziej to ukradnie, to oczywiście nadal jest to wina złodzieja. Ale są środki, które by utrudniły kradzież.

    • Ależ oczywiście, że możesz się nie zgadzać. Twoje prawo. Ja mam takie zdanie, Ty masz takie i spoko.
      Moja metoda u mnie działa. Mam dzięki niej spokój i pewność swojej prywatności. I ją polecam. :)

      • Piotrek Gniewkowski

        Wiem, nie atakuje Cię jako Ciebie, po prostu nie można mieć pretensji do biednej aktoreczki, tylko trzeba łapać i zamykać tych którzy jej hakują telefony tylko po to bo jest sławna i chcą na tym zarobić.

        • Tylko że ja nie o nich napisałam. Napisałam o tych, co robią zdjęcia. Ci, co je kradną, to nie ten temat.

  • Spodziewałem się puenty w tym stylu i nie zawiodłem się:)

    A żeby rozwinąć dyskusję: jak czytałem dziś rano Mashable to przypomniało mi się, jak w latach dziewięćdziesiątych syn znajomych rodziców, byliśmy w gości, pokazywał mi internet. Miał go jako pierwsza „cywilna” osoba w województwie, jakieś totalnie na lewo klejone kable. Opowiedział mi o co z tym chodzi i dlaczego wkrótce to będzie wielki hit. A potem przestrzegł, że siedzi w tym środowisku od trzech miesięcy i już wie, żeby nigdy – ale to przenigdy – nie wrzucać tam niczego „czego by się potem nie chciało zobaczyć na wielkoformatowym plakacie na mieście”. Każdy upływający miesiąc upewnia mnie w przekonaniu, że ten syn znajomych rodziców to naprawdę mądry facet :)

    • Cieszę się, że się zgadzamy, Andrzejku. :)
      Ja tak samo podchodzę do sieci – wrzucam tam tylko to, co powiedziałabym do mikrofonu lub pokazała w telewizji czy prasie. Internet i prywatność to przeciwieństwa.

      • Niby oczywiste, że jakakolwiek prywatność w internecie (a zwłaszcza w social media) to mit, ale jednak wrodzona naiwność każe mi czasem ufać znajomym. Co też przynosi naukę.

  • asegPL

    Spodziewałem się, że „Nie rób sobie sam nagich zdjęć. Wcale.” będzie całą notką ;-)

  • „Ale jest różnica między aktem a fotką Jennifer Lawrence na tle meblościanki. Z pięknem ma to niewiele wspólnego.”
    Hm. Uważam, że JL to piękna kobieta, niezależnie od tego, czy jest retuszowana przez mistrzów photoshopa czy nie. Piękna kobieta jest piękna nawet stojąc przy meblościance.
    Ogólnie z tekstem się zgodzę, z puentą niekoniecznie. Bo z jednej strony, będąc celebrytą powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że niektórzy ludzie chcą wejść z buciorami w nasze życie, wiedzieć o nas wszystko. Wiemy, że to jest złe i możemy się buntować, ale to niewiele pomoże, bo po prostu tak jest skonstruowany świat i tacy są ludzie. Z drugiej jednak strony, jak sama wspomniałaś, niektórzy czują potrzebę posiadania takich zdjęć. Zwłaszcza, jeśli jest się aktorem, dużo podróżuje i rozstaje się z partnerem. To ich prywatna sprawa. A włam to włam – jest przestępstwem, niezależnie od tego, czy włamujemy się do domu czy do komputera.
    Pozdrawiam. :)

    • JL jest piękna, ale takie zdjęcie nie jest piękne i nie ukazuje jej piękna tak jak można by było to zrobić. O włamach nie piszę, piszę o nierobieniu sobie nagich zdjęć. Pozdrawiam również i dziękuję za kulturalny komentarz! :)

  • Marcin KochaNoski
  • Neska Górska

    „Nie rób sobie sam nagich zdjęć. Wcale.” Cóż uważam, że wtedy wszyscy bylibyśmy nieco zbyt pruderyjni. Czy ciało może jeszcze czymś zaskoczyć? Wątpię. To jednak granice wstydu mamy różne. Dla jednych gigantyczny akt małżonki w salonie jest ok, dla innych zdjęcie sutka budzi emocje (znam takie przypadki). Nagości w mediach jest tak wiele, że mnie osobiście to już nie rusza. Jak dla mnie świadoma, dumna kobieta może nie zważać na opinie innych i robić sobie nagie zdjęcia, jeżeli tylko ma taką potrzebę. Kiepskie nagie zdjęcie to nadal tylko kiepskie zdjęcie.

  • Pingback: [link](http://wittamina.pl/jak-zabezpieczyc-nagie-zdjecia/)Jak zabezpieczyć nasze nagie zdjęcia ? | Kris Blog!()

  • Adam

    no kurwa Einstein się znalazł. chyba specjalnie wydrukuje ten artykuł, żeby sobie nim dupę podetrzeć

  • Cóż, niepotrzebnie się tłumaczysz. Jeżeli ktoś zakłada Twoją złą wolę (jak w co drugim wpisie na ten temat biją larum, że oto przerzuca się odpowiedzialność na ofiary), to w końcu każdy wpis będziesz musiała zaczynać od tego, że naprawdę nie jesteś wielbłądem.

    • Może masz rację, może niepotrzebnie, ale za dużo negatywnej energii i nieporozumień fruwa wokół tego tematu, a ja nie lubię, jak ktoś nie rozumie. Dla uspokojenia atmosfery i jasności to dodałam. Jaśniej się już nie da.

      • Spoko, jak ktoś zapomina, co było napisane 3 zdania wyżej, to i tak nie pomoże.

  • Teraz dopiero przeczytałam Twój tekst, ominęły mnie burze i dyskusje, a jedno co mogę napisać, to to że w 100% zgadzam się z tym co napisałaś. I to wyjaśnienie chyba jednak było potrzebne – temat jest jakby nie było dość drażliwy.

  • Tytuł nieadekwatny do wpisu, bo w końcu nie podajesz sposobu zabezpieczenia takich zdjęć…

    • Jakby o to właśnie chodzi…

      • wciąż jednak uważam to za nieadekwatne. skoro nie da się, to powinno być do tego odniesienie, a nie sugestia, że jednak się da.

        • Ależ oczywiście, że możesz uważać co tylko Ci się podoba. Szanuję to i pozdrawiam!

  • Ja – nieco ostrzej, ale chyba podobna opinia mimo wszystko – http://poprostubartosz.pl/tech/glupota-celebrytow.aspx ;)

    • Dziękuję. Z kolei inny tekst na Twoim blogu, a w zasadzie jego tytuł, zainspirował mnie do kolejnego wpisu językowego. :)

  • Guest

    Nie żebym się czepiał ale w Twoim artykule jest lekka nieścisłość jeżeli chodzi o nagie zdjęcia gwiazd, które wyciekły do internetu. Owszem Scarlett Johansson, Demi Lovato ostatnio właśnie Jennifer Lawrence ale Lindsay Lohan ”wycieku” nagich zdjęć nigdy nie miała. No chyba że mówimy o sesji w PB ale to jednak zupełnie nie to samo. Generalnie to zgadzam się z Twoim artykułem. Najlepiej nie robic sobie takich zdjęć a juz głupotą jest wysyłanie ich osobom trzecim lub co gorsza przechowywanie ich na ogólnodostępnych serwerach. Pół biedy jeżeli robia to jeszcze zwykli, szarzy, nikomu nie znani ludzie jak my ale szeroko rozpoznawalne osoby publiczne o jakimś tam wizerunku i reputacji maja o wiele więcej do stracenia. Jak mówi stare przysłowie lepiej jest zapobiegać niż leczyć.

  • Urszula Kingston

    a ja cykam polaroidem i mam spokoj :D