9 sierpnia 2013

Rozmawianie przez telefon staje się coraz bardziej hipsterskie. Zanika. Wolimy napisać maila czy SMS-a, bo wygodniej, bo nie trzeba męczyć się z rozmówcą ani reagować. Tworzę krótki komunikat, klik i poszedł. Spokój. A może my już rozmawiać po prostu nie umiemy? Jak to się robi? O telefonach możemy się dziś dowiedzieć wszystkiego: wymiary, waga, liczba rdzeni, moc procesora, system operacyjny. Piszą o tym setki ludzi, czytają o tym setki geeków. Mało kto pisze jednak, jak go używać do tego, do czego on właściwie służy - do dzwonienia. W internecie można znaleźć porady o tym, jak prowadzić rozmowę biznesową, ale jak ma na co dzień rozmawiać zwykły człowiek ze zwykłym człowiekiem?

Rozmowa niekontrolowana

Temat może wyda się Wam banalny, ale oto, co go sprowokowało. Oddzwaniam ostatnio na nieznany numer z nieodebranego połączenia. Oto rozmowa:
Ja: Dzień dobry, nazywam się tak i tak. Oddzwaniam. X: No? Ja: Ktoś do mnie dzwonił z tego numeru. X: Jest Agata? Ja: Nie, to chyba pomyłka. Nie ma tu żadnej Agaty. X: Jak to? Jest Agata czy nie? Ja: To pomyłka. X: Ale Agata dała mi ten numer. [Tu orientuję się, że rozmawiam z nastolatką.] Ja: Jaki numer, dziewczynko? Na jaki dzwoniłaś? X: No ten... tu mam... yyy... [klik]
I koniec. Bez pożegnania, bez końca zdania. Czerwona słuchawka i tyle. Tak dziś przez telefon rozmawia młodzież. Nie umie. Dlaczego? To przecież proste, prawda? Widać chyba jednak nie. Dla tej młodzieży telefon zawsze był. Nie pamiętają czasów, kiedy na telefon stacjonarny czekało się kilka lat. Ich aparat nigdy nie miał tarczy ani kabla, ani antenki, zawsze mieścił się w kieszeni. Dziś zresztą już w ogóle rzadko służy do dzwonienia - rządzą SMS-y, czaty, gry, muzyka, aplikacje i mobilny internet. Ich dzwonić nie uczono. Nie mówią o tym w podręcznikach do czegokolwiek. Systemie edukacyjny, dlaczego nie zawierasz w sobie takich przedmiotów jak savoir vivre, taniec, prace domowe, rozwój kreatywności i miliarda innych potrzebnych w życiu rzeczy? Dziś powalczę z brakami chociaż na tym małym polu - kulturze telefonowania (dziwne słowo, nie?). Oto mały poradnik, jak rozmawiać, gdy to my do kogoś dzwonimy.

Przywitanie

Osoba, która dzwoni, jest inicjatorem rozmowy. Bez niej nic by nie było. To na jej głowie jest to, jak rozmowa się zaczyna, jak przebiega i kiedy się kończy. Nie zaczynaj od "No", jak moja nieszczęsna dziewczynka z zapałkami. Lepiej od "Dzień dobry" - to najlepsze, co możesz powiedzieć na samym początku. Kumpla możesz przywitać "Hej", "Joł" albo "Siema", ale gdy pierwszy raz wybierasz jakiś numer, "Dzień dobry" to najbezpieczniejsze przywitanie - nigdy nie wiadomo, czy czasem telefonu nowo poznanej dziewczyny nie odbierze jej nadopiekuńczy tatuś.  Tak jak to było w filmie "Wimbledon" (który bardzo polecam!), gdy po pierwszej randce bohater dzwoni do swojej nowej panny:
Lizzie, nic nie mów. Może powtórzymy tę noc? Wiesz, ryba z frytkami, wcześnie do łóżka... panie Bradbury, dzień dobry. Panie Bradbury?... Cholera.

Przedstaw się

Kim jesteś? Może to głupie, ale warto się przedstawić. Nie każdy zapisał Twój numer, nie dla każdego on jest ważny - #smuteczek. Na pewno mają go w kontaktach Twój najlepszy kumpel, diler i mama, ale dalsi znajomi albo osoby, z którymi rzadko rozmawiasz, już niekoniecznie. Jeśli masz na imię Ania, Kasia, Agnieszka, Tomek, Michał czy inne, jakich tysiące, podaj też nazwisko. W swoim telefonie mam 4 Łukaszów, 5 Goś, 3 Bartków i 4 Moniki. Gdy słyszę "Cześć, tu Łukasz", nie wiem, o kogo chodzi. Nie zapominaj też o tym, że Twoje nazwisko jest oczywiste tylko dla Ciebie. Ludzie mają przeróżne nazwiska - są proste i pospolite, jak Nowak, Kowalski, Wrzesień czy Krawczyk, ale są i totalnie od czapy, jak Gniłka, Zdechlik, Kutasewicz czy Chujeba. (Wszystkie prawdziwe, słowo!) Cudze nazwisko trudno odgadnąć, dlatego wypowiedz je powoli i wyraźnie, jakbyś je mówił 5-latkowi.

Możesz gadać?

To nowy etap w rozmowie telefonicznej. Kiedyś, w zamierzchłych czasach, gdy nie było telefonów komórkowych, w Ameryce byli sami biali prezydenci, a Pluton był dziewiątą planetą Układu Słonecznego, wiadomo było, że jak ktoś odebrał, to mógł rozmawiać, bo przecież był w domu. Dziś nie jest to takie oczywiste. Telefony mamy zawsze przy sobie, ale że wciąż się spieszymy (ciągle nie wiem, po co), więc lepiej jest się upewnić, że osoba, do której dzwonimy, faktycznie ma czas na rozmowę, a nie tylko na przyjęcie wiadomości i kiwnięcie głową (bo na przykład akurat siedzi na ważnym spotkaniu albo kiblu).

Po co dzwonisz?

Nie trać czasu - swojego ani cudzego. Od razu przechodź do rzeczy, czyli powiedz, o co Ci chodzi. Na przykład: "Dzwonię, żeby się dowiedzieć, co u Ciebie słychać" albo "Dzwonię, bo tęsknię", albo "Dzwonię, bo hajs mi się kończy". Dzięki temu rozmowa będzie krótka, a cenne impulsy zaoszczędzone. Mówiłam już, że lubię konkrety, prawda? Tak, chyba tak.

Pożegnanie

Są kraje, gdzie etykieta dotycząca rozmów przez telefon jest bardzo rygorystyczna. Na przykład w Japonii wielkim nietaktem jest sugerować zakończenie rozmowy, jeśli to do nas ktoś dzwoni, a nie my do niego. Lepiej żeby takiemu Japończykowi uciekł samolot, niż by miał się narazić na telefoniczne faux pas. W Polsce zasada jest podobna, choć nie tak surowa. O końcu rozmowy decyduje osoba dzwoniąca. Najlepiej to zrobić krótko, w niemieckim stylu, czyli "Dzięki, to cześć". A nie, jak lubią to robić Polacy, "No dobra, to pa, to na razie, trzymaj się, miłego, całusy, ściskam, buziaczki, hej, papapa". Nigdy nie wiem, kiedy wciskać czerwoną słuchawkę, bo trudno przewidzieć, jak długo jeszcze będzie trwało pożegnanie. Czy to całość utworu literackiego, który trzeba wysłuchać? Jeśli to do Ciebie dzwonią, a nie możesz długo rozmawiać, po prostu przeproś i to powiedz. Możesz też się zobowiązać, że oddzwonisz - najlepiej podaj konkretny termin, który jest niedługo.

Oczywista oczywistość

Czy to oczywistości? Pewnie dla wielu tak. Ale jeśli przyda się to choć jednemu sfrustrowanemu rodzicowi nastolatki, która przez telefon porozumiewa się głównie monosylabami i której jedyny sport to ćwiczenie kciuków na SMS-owaniu, oznacza to, że moja misja zakończyła się sukcesem. Do następnego ratowania świata!
  • 22 lata mam, ale jakoś nie mam z tym problemów. Czy ja jestem stary i dla mnie to normalka?

    • Tak i tak. ;)

      Jesteś po prostu myślący. Chciałabym, żeby takich ludzi było więcej.

      • #OMatkoJestemStary – a tak na serio – to chyba zależy także od wychowania. Zauważyłem np. że moja Magda rozłącza się nieraz w trakcie rozmowy, bo uznała, że kończy. Ostatnio wkurzyła się kolejno na swoją babcie i matkę (wszystko w jednej linii), że się rozłączają bez powiadomienia. A więc tutaj w grę wchodzi wychowanie, a najciekawsze jest, że u siebie sama tego nie zauważyła :)

        • Zgadzam się. Ja też pamiętam, jak mi ojciec wbijał do głowy, że telefon służy do przekazywania informacji a nie plotkowania godzinami, jak się przedstawić itp. A miałam wtedy latek 6. Good times. :)

  • locomuerte

    Oglądałem „Wimbledon”, jakoś, całkiem, zupełnie, przypadkiem, sam nie wiem jak to się stało, wciągnąłem się niepostrzeżenie i zaczęło mnie obchodzić, co będzie dalej. Przy czym, nie przepadam za tenisem, facet biegający za piłką dowolnych rozmiarów jest dla mnie równie ciekawy, co rozedma płuc, niby się wstrzymuje oddech ale nie z zachwytu. Pewnie to kwestia wieku, w moim, takie filmy są krzepiące.

    • Bardzo lubię ten film, choć tenisem się zupełnie nie interesuję. Jest po prostu przyjemny, fajnie się ogląda.

  • Julia O. (JullietteKai)

    Oczywiście Twój tekst jest świetny. Nawet dzięki niemu przypomniałam sobie pewny mój okres w życiu. Było lato, miałam wtedy 5 czy 6 latek, a większość czasu spędzałam u babci. Pamiętam, że w tym domu był tylko telefon stacjonarny, posiadający tarcze. Uwielbiałam wykręcać na nim numery, była to dla mnie świetna zabawa. Babcia widząc mój zachwyt, w pewnym czasie po prostu nauczyła mnie poprawnego korzystania z telefonu. Lekcja była prosta, ale dowiedziałam się na niej wielu rzeczy, które stosuje do dnia dzisiejszego. Niestety, ale teraz nawet czasem rozmawiając przez telefon z osobami starszymi ode mnie jestem negatywnie zaskoczona sposobem prowadzenia konwersacji przez to magiczne urządzenie.

    • Dzięki, Julka! :) Babcia może być z Ciebie dumna, bo nauczyła Cię nie tylko używać telefonu, ale wbiła do głowy dobre maniery, a tego ciągle za mało, szczególnie wśród młodzieży. Fajnie, że widzisz, że to jest ważne.

      • Julia O. (JullietteKai)

        Bardzo dziękuje za miłe słowa od Ciebie :).

  • Aleksandra Wójcik

    Uważam, że problemem nie jest nieumiejętność rozmowy przez telefon, a brak kultury osobistej.
    I z jednym punktem się nie zgadzam: „Możesz gadać?” Jakbym nie mogła, to bym nie odebrała (np. na podanym przez Ciebie przykładzie na ważnym spotkaniu – serio tam wyłączam wszelkie dźwięki i wibracje, więc nawet nie wiedziałabym, że ktoś dzwoni – i, to chyba oryginalne, nie noszę telefonu do toalety). Natomiast dodałabym punkt: jak ktoś nie odbiera, nie dzwoń w ciągu 10 minut sto razy, napisz SMSa, że prosisz o pilny kontakt lub cierpliwie czekaj, aż ktoś oddzwoni. :-)

    • Pewnie, to się ściśle wiąże z kulturą. Racja.

      Też się zastanawiałam, czy nie dodać jeszcze kilku wskazówek, ale postanowiłam skupić się na samej rozmowie, czyli co mówić, bo inaczej ten wpis byłby dwa razy dłuższy. I tak zawsze sobie mówię „OK, dziś taka krótka notka tylko będzie”, a potem wychodzi jak zwykle. Podziwiam tych, co czytają moje wypociny do końca. :)

  • A ja wręcz odwrotnie – z wiekiem przestałem pisać, a zacząłem dzwonić. + w wielu sytuacjach nawet wychodzi taniej.

  • bighen

    Chciałbym jeszcze dopowiedzieć o jednym zjawisku – dopowiadania po pożegnaniu… Moja żona zwykle ona do mnie dzwoni i na zakończenie mówi: No to na razie, pa (Pa mówię i mój kciuk wędruje do czerwonego znaczka telefonu) A o której bę… Czerwony telefonik rozłącza rozmowę i mogę się tylko domyślać pytania… :-)
    Wy też tak macie?

  • Total

    Ehm, z tymi „przykładowymi” nazwiskami to pojechałaś trochę… :)
    A co do artykułu, to rzeczywiście oczywista oczywistość (mnie też w wieku szczenięcym przeinstruowano jak się telefonu używa i od czasu do czasu stosowano opieprz utrwalający jak się z kimś zagadałem) i rzeczywiście nie dla wszystkich. Onorejbl męszyn dla kontrahentów poprzedniego właściciela numeru mojego telefonu służbowego za właściwie regularną spinkę pt. „skoro to nie jest numer pana D. z DipTransu, to czemu na nigdyniezaktualizowanedanekontaktowefirmtypuszwagierispóła.com pisze że to jest numer DipTransu?” (nota bene pan D. chyba tak działa na kontrahentów że ciśnienie mają jeszcze przed podniesieniem telefonu, hint: czasem o pana D. zapyta Krajowy Rejestr Długów, czasem dział windykacji takiego czy innego banku, tylko czemu to wszystko przez mój telefon?)
    PS: Czemu nie mogę się zalogować do komciów przez fejsika?

    • Przecież je znasz. :)

      Nie wiem czemu. Mnie też nie zawsze udaje się przez kliknięcie w ikonę Disqusa – może to być kwestia przeglądarki. Ponoć Chrome ma z tym jakieś problemy.

      • Total

        No właśnie dlatego – jakoś mi te nazwiska nie skorelowały z Kutasewiczem i Chujebą :)

        A co do Chrome’a – to może być to… Czyli komcie u Ciebie tylko przez IE? #smuteczek

        • Też mnie to nie raduje i jak tylko odkryję tajemnicę tego zjawiska, czym prędzej to naprawię. #jeszczewiększysmuteczek

  • Pingback: Rozmowa telefoniczna, sms-y, itp. | rozwados()