20 grudnia 2013

Nie lubię gotować, ale lubię jeść. I co tu teraz zrobić? Jak już gotuję, to byle szybko, bo siedzenie w kuchni nie sprawia mi frajdy. Teraz modnie jest prowadzić blog kulinarny, a jeszcze modniej program w telewizji typu "Gotuj z Bogusiem". Trudno, jestem niemodna i gotuję tylko dlatego, że muszę jeść. Ale dla chleba kokosowego warto upaprać ręce... Uwielbiam świeże pieczywo - ta miłość szczególnie się wzmogła po długim pobycie w USA, gdzie o chrupiący chleb jest bardzo trudno. Większość tzw. bułek to te pseudotwory, które my w Polsce spotykamy w McDonaldzie, co po tygodniu mają wygląd i konsystencję identyczną jak w dniu zakupu. Pieczenie własnego chleba nie jest proste, ale mnie udało się opanować jeden jedyny przepis i dziś się nim z Wami podzielę. Rzadka to okazja, ale ponieważ zbliża się wigilia, dla odmiany przemówię dziś ludzkim głosem blogerki kulinarnej. Chleb kokosowy, wbrew pierwszemu wrażeniu, wcale nie jest słodki. Można go jeść z dżemem czy nutellą, ale też z wędliną albo szprotkami w sosie pomidorowym - nasz ulubiony wspólny przysmak. Nasz, czyli mój i moich kotów. Upiekłam go na Blogowigilię 2013, na której cieszył się dużym powodzeniem - zajadali się nim najbardziej wpływowi cewebryci, z Kominkiem, Kominkiem w spódnicy, Piotrkiem Opydło i Kubą Jankowskim na czele. Nieważne, że ich do tego przymusiłam, to nie czas i miejsce na tanie sensacyjne treści. Ważne, że zjedli i nie pluli. Takie są fakty. Oto specjalnie dla Was ta tajemna receptura, ze szczególną dedykacją dla Matki wszystkich Blogerów, tylko niech ten sekret nie wyjdzie poza internety. Ufam Wam.

Składniki

6 dag wiórków kokosowych 2,5 dag drożdży 2,5 szkl. mąki 1 szkl. mleka 1 szkl. wody 1/2 łyżeczki cukru 1 łyżeczka soli

Egzekucja

1. Wiórki zalać gorącym mlekiem i odstawić do przestygnięcia. 2. Drożdże rozkruszyć, dodać cukier i wymieszać z kilkoma łyżkami ciepłej wody. Przykryć ściereczką, odstawić do wyrośnięcia. 3. Wymieszać mąkę z solą, dodać namoczone wiórki, resztę ciepłej wody, połączyć z wyrośniętymi drożdżami i wyrobić. Przykryć ściereczką, odstawić do wyrośnięcia. 4. Wyrobić powtórnie, przełożyć do nasmarowanej olejem formy (keksówki). Przykryć ściereczką, odstawić do wyrośnięcia. 5. Po podwojeniu objętości piec ok. 40 minut w temp. 200°C.

Wnioski

Po pierwsze, żaden ze mnie kuchcik, więc wszystkich kitchen nazi uprzedzam, że czy to zgodne ze sztuką czy nie - jest mi wszystko jedno. Ważne, że dobre i nietrudne. Po drugie, wnioski są takie, że ten chleb jest nieziemski, o czym świadczą szeroko otwarte oczy ze zdziwienia wszystkich konsumujących po ich pierwszym gryzie. Chcę wierzyć, że ten wytrzeszcz był miłym zaskoczeniem, a nie oznaką wstępnej niestrawności. Ja w każdym razie bez opamiętania się tym chlebkiem zajadam, co polecam i Wam. Smacznego!
  • Ilona

    Dziękuję za przepis:) Pychotka!

  • Jedzonelka

    Jadłam. Polecam. Pozdrawiam.

    PS Pozdrawiam!

  • Z Blogowigilii czy źle kojarzę?

  • Hmmm ciekawe jak mi wyjdzie, gdy będę korzystał z maszynki do chleba… Używam jej ostatnio mniej, ale wcześniej na noc ustawiałem chleb do zrobienia, a rano był już ciepły do spożycia.