
Mamy Wi-Fi, Bluetooth, smartfony, tablety, Google Glass, drony, szybki internet… Ale żeby załatwić coś w urzędzie albo się leczyć, nadal trzeba wyjść z domu, czekać w kolejkach i nosić papiery. Zwykle kilka razy.
Mamy Wi-Fi, Bluetooth, smartfony, tablety, Google Glass, drony, szybki internet… Ale żeby załatwić coś w urzędzie albo się leczyć, nadal trzeba wyjść z domu, czekać w kolejkach i nosić papiery. Zwykle kilka razy.
Nagle mamy nowe testy na prawo jazdy i zonk. Ludzie ich nie zdają! Co robić? Jak żyć, panie premierze? Do tej pory normalnie uczyliśmy się testów na pałę, odpowiedzi były wykute na blachę i nawet przeciętny pawian mógł przystępować do pokazu sztuki cyrkowej na placu. A teraz nawet testy stały się torem przeszkód. Czy to może wyglądać normalnie?
Może jestem jakaś dziwna, ale moim zdaniem dzielenie ludzi ze względu na orientację seksualną to takie samo kuriozalne kryterium jak np. to, czy lubią szpinak, jaki mają kolor oczu, w jakiej pozycji lubią zasypiać albo jaki jest ich ulubiony zapach. Wszystko to ma niewielki lub żaden wpływ na inne aspekty życia, na innych ludzi i na ogół społeczeństwa. Dlaczego zatem ma mieć wpływ na zapisy prawa?