OK mówią wszyscy. Wlazło nam to ustrojstwo pomiędzy słowa Reja i Kochanowskiego jak szpinak między siekacze. Nie pamiętamy już nawet, że to wcale nie po polsku. Zresztą w oryginalnym narzeczu Szekspira, Dickensa i Jasia Fasoli powinniśmy właściwie mówić oł kej przez oł, nie o, bo w angielskim abecadle tak właśnie nazywa się litera O. Natomiast znaczenie dobrze znamy. Po naszemu: wporzo, spoksik, git majonez, morowo, luzik i klawo. Ale skąd się toto wzięło?