18 stycznia 2013
OK mówią wszyscy. Wlazło nam to ustrojstwo pomiędzy słowa Reja i Kochanowskiego jak szpinak między siekacze. Nie pamiętamy już nawet, że to wcale nie po polsku. Zresztą w oryginalnym narzeczu Szekspira, Dickensa i Jasia Fasoli powinniśmy właściwie mówić oł kej przez oł, nie o, bo w angielskim abecadle tak właśnie nazywa się litera O. Natomiast znaczenie dobrze znamy. Po naszemu: wporzo, spoksik, git majonez, morowo, luzik i klawo. Ale skąd się toto wzięło?
Nie tak szybko. Najpierw omówimy zastosowanie, więc nie uciekajcie sprzed telewizorów. OK można używać na kilka sposobów:
1) jako przymiotnika („dobry”), np.
Konfitury z malin są naprawdę OK.
2) jako przysłówka („dobrze”), np.
OK, nie zabiję cię, ale spełnisz moje trzy życzenia.
3) albo - w postaci zmodyfikowanej - rzeczownika okejka („dobroć”, no prawie):
Czekamy na okejkę od prezesa, żeby zorganizować raut dla blogerów w Mariotcie za 3 bańki.
Jeszcze 15-20 lat temu OK było taką nowością, że nie wiedzieliśmy, co z nim robić i pisaliśmy je z kropkami. Właśnie w takiej formie pojawiło się na plakacie autorstwa Andrzeja Pągowskiego przygotowanego w ramach kampanii społecznej przeciwko AIDS:
Dziś fajnym przykładem z naszego podwórka komercyjnego wykorzystania OK jest slogan promujący Olsztyn:
Hipotez co do genezy OK jest kilka, począwszy od kilku indiańskich plemion, przez afrykańskich niewolników, do literatury amerykańskiej XX wieku. Wszystkie legendy są tak samo prawdopodobne, więc opowiem o tej, która najładniej ilustruje piękno tego tajemniczego skrótu. A idzie ona tak.
Był sobie taki prezydent USA, siódmy w kolejności, co się nazywał Andrew Jackson. Siedział na amerykańskim tronie w latach 1829-37, a więc ma bardzo długi tajmlajn na fejsie. W tamtych zamierzchłych czasach mało kto mógł się pochwalić takimi osiągnięciami jak zdrowe zęby, demot na głównej czy też wykształcenie. Nie inaczej było w przypadku naszego Andrzejka. Ale choć z ortografią był on na bakier, chcąc nie chcąc musiał czasem podpisać niejeden papier o treści politycznej (ale nie wojennej, bo wojna secesyjna jeszcze się nie zaczęła, a wtedy jeszcze Amerykanie nie wiedzieli, że na Bliskim Wschodzie jest ropa, więc nie organizowali tam misji pokojowych). Brał sobie Andrzej taki dokument pod nos, składał literki a czasem nawet całe sylaby i podpisywał, jeśli tylko wszystko w nim było w porzo. Wszystko wporzo - tak pisał. All correct powiedziałby dziś nasz zią Barack O. Andrzej miał własny pomysł na tę ortografię, a wyglądał on tak:
Orl Kerekt
W skrócie OK właśnie.
Podobno ta cała historia to bujda wymyślona przez przeciwników politycznych Jacksona. Może. Ale przynajmniej bawi, uczy, wychowuje, a przecież od tego właśnie są internety. Czy może nie? A Ty, Czytelniku młody, kiedy następnym razem powiesz OK, wspomnij słowa Andrzeja i skłoń się do refleksji, czy aby na pewno wszystko jest wporzo. Tego Ci życzę.
Przemysław Garczyński
Ja słyszałem, że ponoć jak Anglicy szli na wojnę, to co dzień wypisywali sobie na jakiejś tablicy czy czymś w obozie, jak wyglądają ich statystyki ludnościowe – tzn. ilu z nich zginęło, i tak było np.
5 Killed
albo
3 Killed
albo przy dobrych wiatrach
0 Killed
I to „0 Killed” potem skrócono do „0 K” (tudzież „OK”, bo gdzieniegdzie zero czyta się jako „oł”), no i tak powstał nasz ołkej ;)
Ale to pewnie równie dobrze opowiedziana bajka a ja żyję od lat w błędzie :(
wittamina
Tej klechdy nie słyszałam. Fajna historia. :)
iro
Dziś OK oznacza to co oznacza i już na zawsze tak zostanie, jest to jedno ze słów które zna cały śwat łącznie z dzikusami w Afryce (no może opórcz plemion których jeszcze Cejrowski nie odkrył). OK fajnie brzmi, kojarzy się zawsze z uśmiechem i kciukiem do góry. Jakieś tam genezy powstania skórtu itp mnie akurat nie interesują. Może jeszcze zorbić genezę wow, cool i yupikayey.
Dexter
Bylo to w ostatnim bardzo znanym filmie nominowanym do oskara…
wittamina
Słyszałam o tym, że było, ale dopiero po tym, jak o tym tu napisałam. Jeszcze nie zdążyłam go obejrzeć. Nadrobię na pewno.
Maciej Kasica
Obejrzyj koniecznie. Ja dzisiaj to zrobiłem i uważam, że ten film jest po prostu świetny.
Daniel
Ja podobnie jak Przemek słyszałem historyjkę o „0 Killed”
Kasia Kowalewska
Ja z kolei słyszałam, że żył kiedyś pan, który hodował krowy (bizony?), a jego inicjały to OK. Wypalał je zawsze na brzuchu swoich zwierząt, bo miał je wyjątkowo dobre (zwierzęta, nie inicjały).
Taka kolejna nieprawdopodobna historyjka.