21 czerwca 2013
7 lat w Gdańsku. Prawie jak w Tybecie, tylko bez więzienia, spotkania z dalajlamą i wybuchu wojny. Za to z całą masą spotkanych fantastycznych ludzi, pięknymi widokami, dobrym jedzeniem, fajnym klimatem, nową energią i niejednym spotkaniem z dzikiem. Oto mój Gdańsk, tak jak go poznałam w ciągu tych 7 lat. Dzięki Ci, Gdańsku, że jesteś. Gdańsk you very much.
Pierwszy raz przyjechałam do Gdańska na kolonie w 1992 roku. Mieszkaliśmy w Oliwie w budynku, który przez wiele lat był siedzibą Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego. Stamtąd mieliśmy ledwie 15 minut spacerem do plaży, na którą chodziliśmy prawie codziennie. Przez 3 tygodnie kolonii codziennie była lampa i upał - idealnie na wakacje nad morzem. Później okazało się, że to nie są typowe warunki pogodowe w tym mieście...
Przeprowadziłam się tu pod koniec 2006 roku. Wiele ludzi jeździ na wakacje i myśli sobie "Chciałbym tu mieszkać". Ja właśnie tak zrobiłam - zamieszkałam w miejscu, w którym byłam kiedyś na wakacjach. Przyjechałam tu za pracą i za mężczyzną, który był wtedy jedyną osobą, jaką tu znałam. Ale w ciągu następnych 7 lat udało mi się poznać bardzo dużo. Dziś czuję się tu jak u siebie - na pamięć znam znaki drogowe, wiem którędy objechać korki, gdzie co załatwić, mam sporo bardzo dobrych znajomych. Gdańsk z otwartymi ramionami wita nowo przybyłych, pojęcie słoika tu nie istnieje, więc każdy może się tu czuć jak w domu. Jak ja.
Na wakacje
Dla turysty Gdańsk to marzenie takie jak wiele innych pięknych miast w Europie. Jak Barcelona czy Lizbona - jest tu co pozwiedzać, są urokliwe uliczki Głównego Miasta, czyli starówki, ale jest i plaża, więc kto chce - łazi, a kto chce - leży. Uwaga: ważna informacja geograficzna - jeśli tu ktoś mówi "Jadę do Gdańska", to nie znaczy, że wcale w tym Gdańsku nie jest. Ma na myśli "Jadę do centrum". Przez pierwsze miesiące nie mogłam się do tego przyzwyczaić, że tu raczej posługuje się nazwami dzielnic.
Pogadajmy o pogodzie
Fajne jest to, że tu się sporo dzieje. Co tydzień znajdzie się jakiś koncert, impreza w plenerze, atrakcje dla dzieciaków, gry miejskie. Gdańsk to też raj dla rowerzysty. Pod względem długości ścieżek rowerowych Gdańsk bije inne polskie miasta na głowę, a latem na bulwarze wzdłuż plaży trudno się przecisnąć między jednośladami. Nie da się tu nudzić, nawet jeśli pogoda nie dopisuje. A pogoda w Gdańsku to temat na pracę doktorską - tu panuje zupełnie inny klimat niż w całej reszcie kraju. Lato jest chłodniejsze, dlatego tu nie narzeka się na nieznośne upały, a z kolei zima jest cieplejsza. Jednym słowem - umiarkowanie. Często za to wieje wiatr, więc fryzura na artystyczny nieład sprawdza się najlepiej, za to najbardziej zawsze dziwi to, jak lokalna pogoda jest zmienna. W ciągu jednego dnia możemy tu mieć 3 różne pory roku i 5 zmian z deszczu na słońce na burzę na słońce na wiatr na ciszę na słońce na deszcz.
Co zobaczyć
Mam tu sporo swoich ulubionych miejsc i atrakcji. Nie wymienię pewnie wszystkich, tyle ich jest, ale oto najważniejsze:
- galeria murali na Zaspie - ogromne obrazy namalowane na ścianach szczytowych bloków na jednym z największych gdańskich osiedli - co roku przybywają kolejne, w tej chwili jest ich ponad 40;
- most Zakochanych - nieoficjalna nazwa mostka z kłódkami na Korzennej;
- Ergo Arena - pół-gdańska a pół-sopocka hala, która kipi fajnymi wydarzeniami, granica między Gdańskiem a Sopotem przebiega dokładnie przez jej środek, a adres hali jest wspólny dla obu miast - plac Dwóch Miast 1, tylko kod i miasto inne;
- Park Oliwski - przepiękny, zadbany park w stylu angielskim, po którym spacerują i turyści, i tubylcy;
- zoo - gdańskie zoo jest chyba najładniej położonym ogrodem zoologicznym w kraju, bo właściwie w lesie - świetne miejsce na długi spacer; to właśnie tu znaleźć można napis "Tu mieszka prąd";
- Muzeum Bursztynu - mieści się w Katowni, czyli dawnej siedzibie kata, warto wspomnieć, bo to fajne połączenie zabytkowych wnętrz z nowoczesną prezentacją pięknych bursztynowych eksponatów;
- Zielony Rynek na Przymorzu - hala ze świeżymi rybami, lokalne warzywa i owoce, ale też meble, ciuchy, niemiecka chemia i inne dobrodziejstwo;
- stacja benzynowa Bliska też przy Jagiellońskiej - jedna z najtańszych stacji w Trójmieście;
- Jarmark Dominikański - tubylcy narzekają, że co roku jest gorzej i to nic ciekawego, ale moim zdaniem to fajna letnia atrakcja, a na straganach można znaleźć ciekawe starocie, rękodzieło i sporo smakołyków - pajda ze smalcem zawsze na propsie;
- molo w Brzeźnie - najładniejsze gdańskie molo, tyle w temacie ;)
- fontanna Czterech Kwartałów - fontanna przy ulicy Grobla I, która latem jest oblegana przez pluskające w strumieniach wody dzieciaki, a nocą jest pięknie oświetlona;
- graffiti z rudymi kotami - rysunek na fasadzie budynku przy Garncarskiej, gdzie kiedyś mieścił się klub Rudy Kot, a dziś jest tu laser tag;
- poczta główna na Długiej - najpiękniejszy budynek poczty, jaki widziałam w Polsce, wnętrze po prostu czaruje; w dodatku jest czynna całodobowo;
- cmentarz na Zaspie na rogu Bolesława Chrobrego i Leszczyńskich - to w zasadzie nie cmentarz tylko park-pomnik, Cmentarz Ofiar Hitleryzmu - stoi tu 296 symbolicznych nagrobków, a każdy opisany piękną typografią; wbrew pozorom to fajne miejsce na spacer, przechadzają się tu również matki z dziećmi;
- wschody słońca na plaży - plaża w Gdańsku wychodzi na wschód, więc szkoda tego nie wykorzystać i nie pójść na wschód słońca, to zawsze robi wrażenie;
- Galeria Bałtycka - wycieczka bez zakupów to wycieczka stracona, w Bałtyckiej jest wszystko, nawet fajny spiralny wjazd na parking.
Gdzie zjeść
- Bar przy Rynku - bar mleczny przy Jagiellońskiej z zabójczo pysznymi pierogami ze szpinakiem, tu zawsze zje się tanio i smacznie, a mój rekord taniości to zupa pomidorowa z makaronem za 1,50 zł; czynne mają od 6:00 do 22:00, więc można przyjść na śniadanie, obiad i kolację;
- frytki belgijki na Kołobrzeskiej - nowe miejsce, w którym mała porcja frytek kosztuje 5 zł, a za dodatkową złotówkę wybieramy sos;
- Original Burger przy Długiej - fantastyczne burgery, wcale nie gorsze niż te warszawskie, a dużo tańsze;
- PiKawa - w tej kawiarni przy Piwnej wybór pysznych kaw i czekolad jest kosmiczny;
- Rucola - mała knajpka przy Abrahama, gdzie podają slow food, jakiego nigdzie indziej nie ma;
- No To Cyk - wódka i zakąska przy Chlebnickiej;
- Cico - knajpa przy Piwnej, w której śniadania potrafią się ciągnąć do 14:30, za świeże soki owocowe oddam nerkę, a wieczorem muzyka na żywo;
- T. Deker - cukiernia m.in. w Galerii Przymorze, Bałtyckiej i przy operze, takiego sernika miodowo-cynamonowego nie jedliście nigdzie.
Do widzenia Wam, canto cantare
Pewnie, że żal mi wyjeżdżać. Gdańsk twierdzi, że trochę się na mnie za to gniewa, ale pewnie po prostu próbuje złością ukoić swój ból rozstania. Pan się nie boi, Panie Gdańsku, będę do Pana wpadać. A na osłodę dedykuję Panu galerię moich zdjęć, które Panu zrobiłam w ciągu tych 7 lat. Przystojny z Pana gość. Do zobaczenia!