24 września 2014
Jaka jest najlepsza dieta? Czy jest coś takiego jak dieta cud? Jak schudnąć skutecznie bez efektu jojo? Czy da się schudnąć, jeśli uwielbiam jeść i czy naprawdę muszę biegać?... Ratunku!
Nie byłam nigdy gruba. Gdy mówię znajomym, że jestem na diecie, dziwią się. "Z kości na ości?". Moje BMI było w normie, choć przy górnej granicy, ale ja pamiętam czasy, gdy ważyłam mniej i wyglądałam i czułam się lepiej. Praca siedząca i smakołyki nie pomagają utrzymać figury modelki (jakiej modelki? Figury nieziemniaka chociaż!). No i tak sobie pomyślałam, że coś by trzeba zrobić. Tylko jak zrobić coś, nie robiąc nic, bo mi się nie chce?
Biegaczy masa
Wokół wszyscy biegają. "Nowe stroje dla biegaczy w Lidlu!", "Biegaj na zdrowie!", "Maraton warszawski 1948 r.", #endomondo, "Paczcie na moje nowe nju balansy!". Dzięki biegaczom opanowałam wszystkie opcje wyciszania wybranych treści na fejsie.
Jak ktoś lubi, niech biega, proszę bardzo, ale ja nie biegam. Nie lubię. Nie sprawia mi to frajdy. Dbanie o siebie nie ma być dla mnie męczarnią, tylko przyjemnością. Nie znalazłam chyba jeszcze sportu, który sprawia mi przyjemność. Co tu więc zrobić? Biegać nie lubię, ale wiecie, co lubię? Jeść! Oesu jak ja lubię jeść! Nie żeby się obżerać bez pamięci (wyjątek: sushi - wtedy tracę pamięć krótko-, długo- i średniotrwałą), ale po prostu lubię różne smaki, próbować nowe rzeczy i nawet umiem kilka dobrych dań ugotować i ciast upiec. Czy da się schudnąć, jedząc?
Na ratunek: dietetyk
Musi się dać. Czy nie właśnie mądrym jedzeniem zajmuje się dietetyk? Poszukałam w sieci dietetyka, umówiłam się na spotkanie i poszłam. Pierwsza wizyta to wywiad i pomiar. Ile lat, jaki tryb życia, wymiary, waga, wzrost, czy piję kawę, herbatę, alkohol, czy palę papierosy, czy się ruszam. No nie ruszam się. Na szczęście pani dietetyczka nie przeraziła się tym wyznaniem, a ja zdałam się całkowicie na nią. Bo nie wiem, może sobie wymyślam, że powinnam ważyć mniej. Dlatego poprosiłam, żeby sama wyliczyła, jaka jest moja idealna waga, w jakim czasie i jak mogę do niej dojść i czy jest to możliwe bez sportu. Po kilku dniach przyszedł eksel z cyferkami. Do zrzucenia jakieś 9 kilo i da się! No to zaczynamy.
Trzeba jeść!
Najlepsze w indywidualnej diecie jest to, że je się dużo i smacznie. Tak lubię! Co 2 tygodnie chodzę na wizytę kontrolną i pomiar i wtedy dostaję jadłospis na 14 dni - wszystkie posiłki rozpisane bardzo dokładnie, z gramaturą (ale ważyć nie trzeba koniecznie, bo podane są też wartości kuchenne, np. 2 łyżki jogurtu, szklanka makaronu lub garść orzechów). Klucz do sukcesu to dwie zasady - pierwsza: 5 posiłków dziennie co 3 godziny. W praktyce wygląda to tak, że muszę cały dzień patrzeć na zegarek, bo kolejny posiłek jem nie wtedy, gdy jestem głodna, ale gdy mijają 3 godziny. Dzięki temu też porcje nie są duże, ale wystarczające, by się najeść. Szczególnie obiad potrafi być naprawdę spory. Nieraz nie daję rady zjeść całego.
I nieważne, o której godzinie wstajesz i chodzisz spać. Układasz sobie dzień jak chcesz - po prostu jesz śniadanie, gdy wstaniesz, a kolację najpóźniej na 2 godziny przed snem. Ja wstaję późno (bo praca w domu - polecam!), więc śniadanie jem ok. 10:00 i dlatego też kolację jem dopiero o 22:00, a czasem później. Trzeba pilnować 3-, maksymalnie 4-godzinnych przerw między posiłkami, żeby żołądek cały czas pracował.
Co Ty w ogóle jesz?
Przykładowy dzień wygląda tak:
• śniadanie - jogurt naturalny z płatkami, owocami lub orzechami
• II śniadanie - kanapka z wędliną lub twarogiem i warzywami
• obiad - dużo warzyw, ale i sporo dań mięsnych czy ryb
• podwieczorek - owoce
• kolacja - koktajl, sałatka lub jogurt z czymś
Ale to tylko przykład. Dania są przeróżne. Są i zapiekane tosty, jajecznica, nawet od czasu do czasu w ramach podwieczorku można zjeść kawałek ciasta! No to halo, proszę państwa, jeśli ja na diecie mogę jeść ciasto i nadal chudnę i jestem zdrowa, to mnie nic więcej do szczęścia nie trzeba!
Fajne jest to, że dietetyk podpowie nawet, które produkty i w jakich sklepach kupować. Na przykład bardzo dobry jogurt naturalny ma firma Krasnystaw - niezbyt popularna, bo się nie reklamuje, ale jogurty są rzadkie i mają krótkie terminy przydatności do spożycia, a to znaczy, że są dobrej jakości. Podobnie z pieczywem - teraz jem tylko chleb żytni razowy i bułki grahamki, koniec z białym pieczywem - przynajmniej na razie, po zakończeniu diety od czasu do czasu pozwolę sobie na moją ukochaną kajzerkę, ale teraz przynajmniej wiem, z czym ją jeść i że jedna na raz wystarczy.
Wody!
Druga zasada zdrowej diety to pić dużo wody. Ale pić trzeba umieć. Przede wszystkim należy pić często i po trochu. Komórki wchłaniają wodę bardzo powoli, dlatego jeśli wypijemy duszkiem dwie szklanki, to ta woda przez nas przeleci. Lepiej jest po prostu sączyć wodę przez cały dzień po kilka łyków. Powinno się w zasadzie pić ok. 2,5-3 litrów wody dziennie. To wydaje się bardzo dużo, ale jest do zrobienia. Można do niej dodać sok z cytryny lub miętę i ja właśnie tak robię. Chodzę po mieście z bidonem, w którym jest zioło.
Ważne też, by pić wodę dobrej jakości. W niektórych miastach i dzielnicach woda z kranu jest bardzo dobra, np. w Trójmieście czy dzielnicach Warszawy poza centrum. Można spokojnie ją pić. To się zresztą też opłaca - koszty wody pitnej świetnie porównał Michał Szafrański. Z wód sklepowych najlepsza jest Cisowianka, natomiast dietetycy nie polecają Żywca.
Zresztą picie więcej wody od razu wpływa na wygląd skóry i owalu twarzy - wygląda się szczuplej, nawet jeśli nic innego nie zmienimy w swojej diecie. Oto Sarah - kobieta, która zaczęła pić 3 litry wody dziennie, nie wprowadzając żadnych innych zmian w swoim życiu. Tak się zmieniła w ciągu miesiąca:
Niestety w nawodnieniu nie pomaga kawa ani herbata, bo obie wysuszają. Możemy oczywiście je pić, ale każda szklanka kawy wymaga uzupełnienia wody o 2 dodatkowe szklanki, a każda szklanka herbaty o 1 szklankę wody. Czyli musimy wtedy wypić jeszcze więcej wody, niż gdy nie pijemy napojów gorących.
Gdzie jest bekon?
Bekonu oczywiście nie ma, ale mięso jest! Są obiady z kurczakiem, indykiem, wołowiną. W jednej porcji obiadu jest mniej mięsa niż warzyw, ale to akurat nie przeszkadza w smaku, bo dania są fajnie skomponowane.
Oto przykład przepysznego obiadu z mięsem (składniki dla 1 osoby):
Chińszczyzna
1 szkl. siekanej kapusty pekińskiej (110 g)
3/4 papryki czerwonej (105 g)
100 g pora
100 g piersi z kurczaka (mała pierś)
plaster ananasa/melona (80 g)
1/2 paczki ryżu białego (50 g)
2,5 łyżki kukurydzy (38 g - świeża lub konserwowa)
1,5 łyżeczki mąki ziemniaczanej (8 g)
sól, pieprz, papryka ostra, sos sojowy
Paprykę i pora umyć, pokroić i dusić w garnku. Dodać posiekaną kapustę pekińską, później kukurydzę i wszystko razem dusić. Kurczaka pokroić, obtoczyć w mące ziemniaczanej i usmażyć na patelni, dodać do warzyw. Melona pokroić i dodać do warzyw, podlać sokiem. Doprawić. Oddzielnie ugotować ryż według przepisu na opakowaniu.
To danie (i nie tylko to zresztą) jadł u mnie cały skład tego słynnego podcastu Yes Was Podcast i wszyscy zgodnie stwierdzili, że jest pyszne. Możecie ich sami zapytać. Zresztą ten Paweł Orzech zwykle je tylko dania z bekonem, więc jeśli zjadł coś bez niego, to musiało być dobre.
Czy to smaczne?
I to jest właśnie najlepsze. Bardzo smaczne! Dobry dietetyk rozumie, że samo rozpoczęcie diety to ważna i trudna decyzja, więc nie zamęcza tym, czego się nie lubi. W każdej chwili mogę powiedzieć mojej dietetyczce, że coś mi nie smakowało albo nie przepadam za którymś składnikiem, a ona mi poleci, czym mogę go zastąpić. Na przykład niezbyt lubię ananasy, więc zamiast nich kupuję melony, a nawet można też ananasa zastąpić gruszką. Obiady z diety gotuję nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich domowników. I też wcinają ze smakiem, a to typowi burgerożercy!
Zawsze uwielbiałam owoce i koktajle owocowe, teraz piję ich całkiem sporo. Moje dwa ulubione to:
Koktajl bananowy z cynamonem
banan (200 g)
kubek jogurtu naturalnego (150 g)
1 łyżeczka cynamonu (3 g)
Banana obrać, pokroić, wrzucić do blendera. Wlać jogurt i dodać cynamon. Zmiksować na jednolitą masę.
Koktajl borówkowy
2 szkl. borówek
kubek jogurtu naturalnego (150 g)
1 łyżeczka otrębów pszennych
Zmiksować.
Ale ja nie mam czasu gotować!
Ja też nie mam. Szczerze powiem, że nawet niezbyt lubię. Ale dostaję przepisy na dania proste, których przygotowanie nie zajmuje dużo czasu. Można śmiało gotować obiad na dwa dni i jeść to samo jutro.
Można też mieszać posiłki w ciągu dnia - zmieniać ich kolejność. I przede wszystkim można mieszać je pomiędzy różnymi dniami, tj. śniadanie zjeść z dnia 3, obiad z dnia 5, a podwieczorek z 8. Dzięki temu nie marnują się składniki, gdy używamy np. pół awokado czy 2 łyżki jogurtu.
Prawda jest taka, że samo myślenie o jedzeniu zajmuje więcej czasu, bo trzeba je po prostu zaplanować. Wcześniej zrobić zakupy, pilnować pór jedzenia i faktycznie trzymać się proporcji. Często zabieram jedzenie ze sobą w pojemniczku. Ale wolę to wszystko niż biegać.
Uczy i bawi
Taka dieta ma jeszcze dwie dodatkowe zalety. Gdy idę na zakupy w poszukiwaniu składników, których nigdy wcześniej nie kupowałam, jak soczewica, płatki jęczmienne czy melon galia, to czuję się jak w jakiejś grze. I gdy je wszystkie kupię, przechodzę do następnego levelu i zdobywam punkty. Może to głupie, ale jakoś dziwnie działa. Większość składników to jednak proste produkty - polskie warzywa, kurczak, ryż, makaron, wędlina.
No i ważniejszy plus - każde danie to eksperyment, bo nie wiadomo, co z niego wyjdzie. Czasem niektóre połączenia składników wydają się dziwaczne, np. jajecznica z orzechami włoskimi i cynamonem albo kurczak w bananowym sosie curry. I właśnie dlatego to świetny kurs gotowania zupełnie gratis. Na jadłospisach zaznaczam sobie swoje ulubione dania i one na stałe trafiają do mojego repertuaru. Jest też niemało obiadów bez mięsa, więc wreszcie nie mam problemów z pomysłem na obiad, gdy zapraszam moich wege znajomych. Wreszcie mogę powiedzieć, że umiem gotować. To do Ciebie, mamo!
Ile to kosztuje?
Ja skorzystałam z dwumiesięcznego pakietu, czyli 4 jadłospisy na 14 dni każdy i 5 wizyt - wstępnej i 4 kontrolnych. To kosztuje 420 zł i uważam, że to nie jest dużo. Można wybrać także pakiet miesięczny, trzymiesięczny lub indywidualny, jeśli chcemy lub musimy zrzucić więcej niż 15 kg. Moja dietetyczka to Aneta Strelau, która przyjmuje w Warszawie na Woli i na Tarchominie, ale we własnej okolicy też na pewno znajdziecie dobrego dietetyka.
Czy wydaję więcej na jedzenie? Nie, ponieważ wcześniej z lenistwa zdarzało mi się średnio raz w tygodniu jeść na mieście, a knajpowe żarcie czy pizza kosztuje więcej niż domowy obiad. Teraz często chodzę do warzywniaka, a warzywa nie są drogie.
Czy to działa?
Działa. Według tej diety chudnie się ok. 0,7-1 kilograma na tydzień. Po 2 miesiącach zrzuciłam 8 kilogramów, mój wiek metaboliczny to w tej chwili 27 lat i ciągle spada, nawodnienie wzrosło do 51% (cel to 55%), a ja czuję się super, bo wiem, że robię coś dobrego dla swojego organizmu. Teraz kończy mi się trzeci miesiąc - już nie odchudzający, a "wychodzący z diety", a na wadze widzę już łącznie 10 kg mniej. W lustrze różnicy nie widzę, bo oglądam się codziennie - tak jak nie widzi się, jak własne dzieci rosną. Ale znajomi mówią, że różnica jest spora. Moje spodnie też.
Niby można sobie narzucić samemu dietę, ale wiadomo, jak to jest, gdy się nad sobą nie ma bata - trudno utrzymać dyscyplinę. A z dietetykiem, jak już zapłaciliśmy, jak już mamy wyznaczoną wizytę kontrolną, to nie może być na niej siary, więc jest łatwiej trzymać się diety.
Polecam Wam chociaż jedną wizytę u dietetyka, żeby nauczyć się dobrze jeść. Z głową i zdrowym rozsądkiem.